Ndz Palmowa Ewangelia Mateusza 21, 1-11 „Cierpienie i TRIUUMF”

Cierpienie i TRIUUMF

Jezus posłał dwóch uczniów, wiedział już, że jest mu dane wypełnić proroctwo o wjeździe do Jerozolimy na osiołku, wiedział skąd wziąć do zwierzę, jak to będzie wyglądało. Potrzebował tylko pomocy. Czy Bóg może potrzebować naszego wsparcia? Jest wszechmocny.  Tak, Jezus chciał kogoś, kto mu pomoże wypełnić Pismo i powołanie jakim jest zbawienie Świata.  Chce w tym naszego współudziału. Towarzyszenia. Taka to była drobna rzecz, jednak jak ważna w kontekście całej historii  i świadectwa wiary. Drobna przysługa, drobny gest. Bóg jest Bogiem szczegółu, takim, który dba całościowo o nasze życie, zapewnia mu ciąg przyczynowo – skutkowy, który koniec końców doprowadza Cię do spotkania z Jezusem. Bóg patrzy całościowo. Dostajesz od niego specjalne zaproszenie, posłanie.  Dzięki tym uczniom wypełniło się proroctwo, tak samo dzięki dzięki Tobie wypełnia się powołanie Twoje lub kogoś z Twojego otoczenia, który dzięki otrzymanemu słowu, gestowi, wypełnieniu zwykłego polecenia, pewnego dnia zobaczy Jezusa twarzą w Twarz. Zobaczy, że ta mała rzecz miała znaczenie. Ty też to widzisz?  Napisane jest w Ewangelii Janowej, że uczniowie początkowo nie rozumieli, po co mieli iść po tego osiołka… Może byli zdezorientowani, niepewni, zdenerwowani i nie widzieli w tym największego sensu. Po co mamy tam iść? Dlaczego?   Dopiero, gdy Jezus został uwielbiony, wjechał na osiołku radując się wraz z tłumem PRZYPOMNIELI SOBIE i przejrzeli, że Jezus właśnie wypełnia słowo proroctwa. Może bardzo ich to poruszyło. Na nowo ujrzeli w Nim Mesjasza, który widzi więcej, troszczy się o wszystko, zanim jeszcze o tym pomyśleli.  

Gdzie ja jestem dziś posłana? W jaki sposób Bóg czyni Cię Darem dziś dla drugiego człowieka, kto jest takim DARem dziś dla mnie?  Czy przypominasz sobie moment, w którym doznajesz olśnienia.. widzisz w nim, ze wydarzenia, które Cię spotykają, doprowadzają do momentu w którym jesteś teraz? Może momentu TRIUMFU I RADOŚCI? Może jest to jeszcze moment, cierpienia, niezrozumienia? Gdzie Ty jesteś dziś?

Gdy Jezus wjeżdżał do Jerozolimy, wokoło Niego rozległa się wielka radość, ludzie, którzy doświadczyli znaków i cudów, śpiewali Hosanna Synowi Dawidowemu! Triumf! „Ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z  drzew i ścielili je na drodze.” Ludzie zaczęli mu torować drogę, dawać mu przestrzeń do działania, poruszenia się, pójścia naprzód.. Jesteśmy w wyjątkowym czasie Wielkiego Tygodnia, zamknięci w czterech ścianach, nie będziemy mogli oddać zewnętrznej chwały naszemu Bogu. Jest to najważniejszy tydzień w życiu Jezusa, najbardziej przełomowy, który doprowadza historie do końca, wydarzy się najważniejsze zwycięstwo w historii zwycięstw. Żadna olimpiada, maraton, czy wybory nie równają się ze zwycięstwem Jezusa, który odmienił los CAŁEGO ŚWIATA.  To zwycięstwo dotyka każdego po dziś dzień.  Czujesz to?

Zanim się to jednak wydarzy ostateczne zwycięstwo, Jezusa jednocześnie czeka najtrudniejszy tydzień w Jego życiu. Wielki ból, rozczarowanie męka psychiczna i fizyczna. Osamotnienie. Jego zwycięstwo dla mnie, jest okupione wielką męką. To wszystko się teraz wydarza i będzie wydarzać. Twój przyjaciel, Pan, bliska Ci osoba będzie doświadczać cierpienia drogi i triumfu zwycięstwa. W której z tych części chcesz uczestniczyć? Bóg dziś chce byś objął go całościowo, swoim towarzyszeniem. Zadbał o szczegół i był z nim na dobre i na złe. Spróbuj. On Cię w tym ukocha, jak tylko dasz mu przestrzeń, wyścielisz mu drogę gałązkami otwartości, wrażliwości i obecności… Nie będziesz sam, będziesz z Nim. Nawet jak będzie to bardzo trudne. Pamiętaj , to że myślisz, że nie jesteś blisko Boga, nie znaczy, że on nie jest blisko Ciebie. Wejdź w ten tydzień ze słowem OBECNOŚĆ. dzielenie z Bogiem swojego i Jego cierpienia, Współodczuwania. By być bliżej Niego, być w Cierpieniu i w Zwycięstwie, które się wydarzy w TOBIE, w najbardziej intymnej formie Triumfu.

Czy dziś chcesz być OBECNY?

V Ndz Wlk Postu Ewangelia Jana 11, 1-45

Niezwykła Ewangelia, przygotowująca nas dziś nie tylko do jutrzejszego spotkania wspólnoty, ale przede wszystkim, żywego spotkania z Bogiem zmartwychwstałym DZISIAJ.

Ewangelia Jana 11, 1-45 Wskrzeszenie Łazarza. Idąc od początku przypominamy sobie Łazarza i Martę i Marie.

  1. Łazarz chorował, może miał nieuleczalną chorobę, jego ciało stopniowo umierało, może także i umysł był daleki od trzeźwości otumaniony przez ból. Łazarz już nie był w stanie przyjść sam do Jezusa, do swojego lekarza. Miał koło siebie dwie dobre kobiety, całkiem inne, ale obie Dobre. One posłały do Jezusa wiadomość : „Panie oto choruje ten, którego kochasz”. One widziały, że Jezus kocha Łazarza, wstawiały się za nim, wysłały mu wiadomość. Tak samo my dziś możemy modlić się bezpośrednio do Jezusa wstawiając się za tych, którzy są miedzy życiem a śmiercią. Którzy umierają na naszych oczach… Modlitwa wstawiennicza to niezwykłe doświadczenie, przemieniające. Gdy ktoś wysyła za nas specjalną wiadomość  bezpośrednio do Jezusa, z WIELKĄ pewnością, że on przyjdzie, bo KOCHA. Za kogo ja się dziś wstawiam? Kto wstawia się za mną? Poproś dziś kogoś o modlitwę, za Ciebie. Każdy z nas potrzebuje wstawiennictwa.  Pozwól, żeby Twoja siostra lub brat Cie do niego zaniósł.
  • Choroba ta nie zmierza ku śmierci, ale ku chwale Bożej, aby dzięki niej Syn Boży  został otoczony chwałą. Jezus od razu w odpowiedzi składa Marcie i Marii odpowiedź, obietnice, że wydarzy się coś, co objawi wspaniały plany Boże, że Łazarz nie umrze. Jaką obietnice składa dziś Tobie Jezus? Czy wierzysz w nią?
  • Jezus jest Bogiem procesu, nie biegnie od razu do Betanii. Nie spóźnia się też. On po prostu zna odpowiedni moment, wiedział, że Chwała Boża się objawi. Tak samo nie bał się wrócić do Jerozolimy, gdzie grozili Mu ukamienowaniem, bo wiedział, że nie nadeszła Jego godzina. Jezus zna odpowiedni moment. Uwierz w to, daj mu swój czas. Czy potrafisz  odczekać w zaufaniu, aby objawiła się przez Twoje życie chwała Boża? Aby wynikło z Niego większe dobro? Trudna, jest sztuka czekania, jak jest z nią u Ciebie?
  • Dwie osoby MARTA i MARIA. Dwie różne postawy, te same słowa. Gdy tylko Jezus nadchodził do Betanii, Marta wybiegła mu naprzeciw. Była niecierpliwa, miała w sobie wole walki, chęc spojrzenia w oczy Jezusa. Wole działania.  Wybiegła, bo wierzyła, czy może po prostu z tęsknoty za Jezusem?  Pierwsze co powiedziała: „Panie gdybyś tu był, mój brat by nie umarł. Lecz teraz wiem, że Bóg da Ci wszystko o cokolwiek byś Go prosił.” Przychodzi ze stwierdzeniem, pełnym żalu i smutku, może oskarżeniem, ale też z drugą częścią zdania, które ją zabezpieczało. Mam do Ciebie żal, ale wiem, że jesteś Bogiem i możesz wszystko, aby przypadkiem do Boga nie przyjść „za bardzo prawdziwą” „za bardzo skołowaną”, żeby się nie obraził, jak zobaczy moją niewiarę… Co to znaczy dla Marty to „ Możesz WSZYSTKO”?  Już w następnym zdaniu Marty ujawnia się ta niepewność, tak, tak brat mój zmartwychwstanie, w dniu zmartwychwstania, ale nie dziś nie teraz. Marta ma swoje wyobrażenie na temat działania Boga, wychodzi ono poza jej wyobrażenie. Wszystko dla Boga jest czymś innym niż wszystko dla nas. Jezus jednak stopniowo łagodnie, lecz konkretnie i stanowczo tłumaczy, podprowadza i jeszcze raz nakierowuje na WYZNANIE WIARY.  „ Ja jestem zmartwychwstaniem  i życiem. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie. Każdy kto, żyje i wierzy we Mnie, nie umrze na wieki. WIERZYSZ W TO? Marta wierzyła w Jezusa, ale tak jak my patrzyła niego czasem jeszcze znaku, świadectwa i tłumaczenia, czym jest wszystko…

No właśnie czym dla Ciebie jest wszystko? W jaką dziedzinę życia dajesz wejść Bogu? A jaką skazujesz na przegraną nawet w Jego oczach? Wierzysz, że on może więcej? WIERZYSZ W TO?

  • MARIA. Gdy Jezus nadchodził, Maria siedziała w domu. Zapłakana, załamana, bezsilna. Może umierała psychicznie, nie mając siły nawet podnieść wzroku, pocieszała się ludźmi, którzy byli wokoło niej, ale to nie dawała ukojenia.  Marta przyszła po Marię, mówiąc, że Pan Ją woła. Jezus czekał na nią, wiedział, że nie przyjdzie o własnych siłach, może nawet straciła nadzieje, na przyjście Jezusa. Zawiódł ją. Miał ratować Łazarza, ale było już za późno… Gdy tylko Jezus ją zawołał, jakby coś się w niej obudziło. Szybko udała się do Niego. Może była na niego zła, chciała mu wygarnąć, pokazać jak bardzo cierpi. Gdy tylko zobaczyła, powiedziała to samo co Marta wcześniej: „Panie gdybyś tu był, mój brat by nie umarł”. Stojąc przed nim, nie dodając nic więcej po prostu się rozpłakała. Stała, szlochała, a także ludzie wokoło niej. Jezus widząc to, wzruszył się w duchu, a następnie na pokazując to na zewnątrz zapłakał. Tak bardzo przejęła go bezradność Marii, czuł jej cierpienie. Zapłakał, współodczuwał, tak jak dziś robi to nad całym światem. Jezus płaczę z Tobą. Jednak nie jest to płacz, bez radości, ale płacz obecności, ponieważ gdy zapłakał w tej scenie, mówi jednocześnie „ Gdzieście go położyli?” Jezus wie, że zaraz objawi się chwała Boża, wie to wszystko. Jednak płakał razem z nimi, bo był OBECNY. Tak jak dziś przy Tobie, Jezus wie, że wszystko będzie dobrze, ale płaczę z Tobą nad Twoim bólem i cierpieniem, bo Jest przy TOBIE. W takim stanie jakim Jesteś tu i teraz. Jest prawdziwy i pozwolić Ci, być prawdziwym przy nim, bez otoczki słów, bez lęku, że go urazisz. Pozwala Ci być sobą. Mówi dziś do Ciebie: Popłacz sobie, ja będę cały czas przy Tobie.

Czy Jesteś przy Bogu prawdziwym? Dopuszczasz do siebie emocje takie jakie są, w stosunku do świata, życia, samego siebie? Bądź przy nim, on będzie je odczuwał razem z Tobą.

  • Jezus, gdy był obecny z Nimi już przystępuje do działania, wie że zaraz objawi przed ludem zmartwychwstanie Łazarza. Prosi o odsłonięcie kamienia, wtedy Marta, która przed chwilą potwierdziła wiarę w Jezusa, znów w momencie, gdy wszystko miało się dokonać mówi: „Panie już cuchnie, leży bowiem od czterech dni”. Jak często ja, gdy już Jezus zaczyna mnie powoli uzdrawiać, wchodzi do mojego życia, przemienia dzień za dniem, w pewnym momencie mówię hola hola, ale tutaaaj to już tak cuchnie, że lepiej tam nie zaglądać, to bez sensu, tylko się ubrudzimy tym syfem, który tu jest. Przychodzi grzech niepewności, który podważa wszystko co było, wszystko co będzie. Jezus jest z nami, także w tej postawie. Nie krzyczy, nie wyrywa sobie włosów z głowy, tylko przypomina, logicznie nakierowuje mówiąc: „Marto, czyż nie powiedziałem ci, że jeśli ujrzysz chwałę Bożą?”. Jak ja to słyszę, wtedy myślę no tak tak faktycznie mówiłeś, mówiłeś wiele razy, a ja znowu wątpię, patrzę w ludzki sposób..  Jezus Cię nie potępia, po prostu przypomina Ci te dobre chwilę, chwilę gdzie wyznawałeś wiarę, widziałeś znaki i objawienia. Wie, że musisz do nich wracać. Wie, że tego Ci trzeba. Po prostu, na chwilę się zatrzymuje, łapię Cię za rękę i mówi Marto będzie dobrze. Pamiętasz ostatnio było, to teraz też będzie. Zaufaj mi i oddaj już kontrolę. Ja się Tobą zajmę i pokieruje Cię w dobrą stronę. Zdejmij koronę i daj mi się prowadzić. Wtedy kamień zostaje odsunięty, wychodzi Łazarz, to co umarłe we mnie ożywa, to co skazane na przegraną zostaje przemienione. Wtedy zaczynasz, żyć…

„Rozwiążcie go i pozwólcie mu chodzić” – Jezus przywraca Ci wolność! Czy chcesz być nim? Zaufać mu i na nowo zacząć żyć, tylko że teraz już z Nim.. Powstań z grobu!

  • W tym całym rozważaniu najpiękniejsze jest to, że Jezus przyjmuje zarówno Martę jak i Marie. Przytula je obie, daje każdej z nich to co potrzebują w danym momencie. Akceptuje je obie takie jakie są. Dziś i w Tobie, jest trochę Marii i trochę Marty. Może jakaś część ciebie dziś płaczę i stoi w rękami spuszczonymi wzdłuż ciała, nawet nie spoglądając na Jezusa. Może, wybiegasz już dziś do Niego, ale są sfery w Twoim życiu, do których go nie dopuszczasz. Co dziś jest w Tobie? Z jaką postawą dziś przychodzisz do niego? Jakakolwiek ona by nie była. On właśnie takim Cię przyjmuje.