Msza żałobna śp. ks. Radka Chałupniaka

W poniedziałek 29 czerwca, w Uroczystość św. Ap. Piotra i Pawła społeczność akademicka pożegnała śp. ks. Radosława (Radka) Chałupniaka – profesora, wychowawcę seminaryjnego i założyciela D.A.Resurrexit. W uroczystości wzięli udział opolski bp Andrzej Czaja oraz bp Rudolf Pierskała, wielu księży, sióstr zakonnych oraz studentów i absolwentów.Po modlitwie w kościele seminaryjno-akademickim był czas spotkania przy stole. Bardzo dziękujemy za obecność i współorganizowanie tej uroczystości. Szczególne podziękowania dla:

Wyższe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowne w OpoluWydział Teologiczny UO

więcej zdjęć na: https://nto.pl/opolskie-srodowisko-akademickie-pozegnalo-ks-prof-radoslawa-chalupniaka/ar/c1-15053954

#DarKina – Little Boy

„Little Boy” reż. Alejandro Monteverde, 2015
Film, który chciałabym Wam z całego serca polecić to film o małym chłopcu, którego postać
zafascynowała mnie od pierwszego wejrzenia. Mały Pepper (Jakob Salvati) mieszkający w niewielkiej
wiosce to chłopiec o niewielkim wzroście, był chyba najmniejszy spośród wszystkich dzieci w O’Hare
(Kalifornia). Wytykany palcami, wyśmiewany i obrażany przez innych. Z pewnością nie było mu łatwo,
nie mając wokół siebie żadnego sprzymierzeńca. Jedyną osobą, która go nie oceniała był jego ojciec. To z
miłości do niego był gotowy dokonać niemożliwego.
Pewnego dnia, okazuje się, że jego ojciec, James Busbee (Michael Rapaport) musi odbyć służbę
wojskową, ponieważ panowała wówczas wojna z Japonią. Nawiązana silna więź z ojcem wisi na włosku.
Świat się zawalił, zostaje tylko oczekiwanie na powrót ojca. Rozstaniu rodziny towarzyszy głęboki
smutek i niepewność czy jeszcze kiedyś się spotkają.
Film jest bardzo emocjonujący, lecz emocje może nie są nazwane wprost. Oglądając poszczególne ujęcia
nie da się nie wzruszyć czy choć na chwilę poczuć głębię miłości między głównymi bohaterami. Na
prawdziwość uczuć trudno być obojętnym. Tak jak na odejście swojego ojca Pepper nie został obojętny.
Film urzeka postawą Małego Chłopca, który w swej dziecięcej miłości do ojca jest taki ufny, prawdziwy i
odważny. Pragnie za wszelką cenę odzyskać jedynego przyjaciela, partnera, najważniejszą osobę w życiu.
To dzięki sile prawdziwego oddania i wiary a także pomocy mądrego duchownego, księdza Oliviera
(Toma Wilkinsona) udaje mu się przetrwać okres największej burzy.
Historia Małego Chłopca choć nie łatwa i budząca wiele zmysłów wydaje się być może za prosta by
mogła się zdarzyć nam. Potęga wiary Małego chłopca, chwyta za serce, bo czy my choć pochłonięci
sprawami dnia codziennego mamy odwagę by marzyć? Czy wierzymy, że to o czym marzymy jesteśmy
w stanie osiągnąć? Czy wierzysz, że dasz radę? Najważniejsze to spróbować zmierzyć się ze swoim
strachem. Najważniejsze to zadać sobie pytanie, czy wierzysz, że to co robisz ma sens?
Jak myślicie, czy Małemu Chłopcu udało się dokonać niemożliwego?
Odpowiedź chyba przychodzi sama.. ale najpierw pooglądajcie film.

Ela

Alpha on-line Wiosna 2020

Nasza pierwsza Alpha Online oficjalnie zakończona! Po dwóch miesiącach cotygodniowych spotkań w 8 grupach dzielenia, wielu godzinach rozmów online, weekendu z transmisją na żywo, modlitwami wstawienniczymi przez messengera spotkaliśmy się w naszej DARowej piwnicy. Wszyscy razem – uczestnicy i ekipa – mogliśmy poznać się i zobaczyć w pełnej okazałości na żywo podczas ostatniego spotkania. Środa więc była pełna wspomnień, uścisków, świadectw oraz podsumowania czasu Alphy i planów na to co będzie po niej… Dziękujemy ogromnie każdej zaangażowanej osobie w to dzieło, zdecydowanie było Warto!

Było z nami również Radio DOXA:

Wspólnota kluczem do żywego Kościoła

#JednoSłowo

Czy jedno słowo to wystarczający pokarm dla serca człowieka na cały dzień. Przecież za jednym słowem tak niewiele się kryje, w słowotoku który do nas dociera każdego dnia, jedno słowo wydaje się być niewystarczjące, jest jak ziarnko piasku na pustyni. 

Kilkanaście lat temu, byłem z przyjaciółmi w Taize, tej malutkiej wiosce w Burgundii we Francji. Tam prócz pięknego śpiewu i atmosfery modlitwy, spotkałem się z ikoną Pana Jezusa z Przyjacielem (patryjarchą Menasem). Na tej ikonie Pan Jezus trzyma na swoim ramieniu Księgę Życia – Ewangelię, a stojący obok menas ma w ręku tylko mały zwój. Zastanawiałem się długo dlaczego tak jest. Jedno z tłumaczeń, które gdzieś wpadło mi w ręce było takie, że pierwsi chrześcijanie nosili ze sobą zwoje na których mieli zapisane jedno słowo, jedno zdanie z Ewangelii, którym starali się żyć na codzień. To było ich jakby życiowe motto. Tak niewiele, żeby żyć dobrze… jedno Słowo wystarczy.

O ile tylko czas pozwoli, każdego dnia jedno Słowo, które łatwo zapamiętać i łatwo rozważać przez cały dzień… aby Go spotkać.

#DarKina – Ukryte piękno

„Ukryte piękno”, reż. David Frankel, 2016
Miłość jest piękna. Temu zdaniu trudno zaprzeczyć, choć czasem w życiu przychodzą momenty, gdy na
chwilę przestajemy to piękno dostrzegać. Ale jakie piękno można dostrzec w śmierci? I co tu, na ziemi
łączy miłość ze śmiercią? Jakie miejsce w tej układance ma czas?
Śmierć zabrała Howardowi miłość – sześcioletnią córkę, a czas dwóch lat nie uleczył tej rany. Howard
(Will Smith) zamknął się w sobie, rozwiódł z żoną, odciął od przyjaciół i zaniedbał swoją prestiżową
firmę, znienawidził całe życie. W końcu postanawia napisać 3 listy: do Miłości, Śmierci i do Czasu… I
dostaje odpowiedź. Śmierć przysiada się do niego w parku – ma siwe włosy i niebieski płaszcz (Helen
Mirren). W biurze czeka na niego Czas – młody, czarnoskóry chłopak (Jacob Latimore). Miłość – piękna
kobieta w czerwieni (Keira Knightley) zaczepia go na ulicy. Tak świat dookoła mężczyzny zaczyna
wyciągać do niego ręce, chce wyprowadzić go z ciemności, nienawiści i bólu w jakich się zamknął.
Ale przychodzą one nie tylko do niego, także do jego przyjaciół (m.in. Kate Winslet, Edward Norton).
Uczą, jak pięknie umierać, bo śmierć nie musi być czymś złym, może być impulsem do działania, do
piękniejszego życia, do budowania miłości. Pokazują, że piękno miłości jest nie tylko w szczęściu,
chwilach dobrych, ale także tych trudnych, że wówczas tym bardziej się ona ujawnia, to w trudzie może
wzrastać, dojrzewać, umacniać się. Uczą, jak wykorzystywać czas – nie zawsze możemy spożytkować go
tak, jak zaplanowaliśmy, ale zawsze mamy przed sobą wybór różnych możliwości. Jest wiele dróg do
osiągnięcie celu, a czas nie musi być w nich wrogiem, nie musi uciekać, nie musimy wciąż go nie mieć.
Jest ogromnym darem, który możemy wykorzystać tak, jak zechcemy. Te trzy byty przekazują, jak ważne
są w biegu historii, w życiu każdego człowieka, jak piękne jest ich wzajemne przenikanie się.
Ten film jest historią otwierania się na uleczenie, konieczności wyjścia ze swojego cierpienia nawet, a
może zwłaszcza wtedy, gdy już się do niego przyzwyczailiśmy, gdy tak jest wygodniej. Pięknie pokazuje
uzdrawiającą moc tego otwarcia się, rozbicia muru zbudowanego wokół własnego bólu. Ukazuje piękno
ukryte we wszystkich blaskach i cieniach życia, w przeżywaniu go głęboko i prawdziwie.

Gosia

#Darkina – August Rush – cudowne dziecko

„August Rush – cudowne dziecko” reż. Kirsten Sheridan, 2007
We wszystkim, co nas otacza, w dźwięku przejeżdżającego samochodu, w szeleście spadających liści, w
drganiach linii elektrycznych, tkwi muzyka. Pochłonięci codziennością, gonitwą za pieniądzem,
dobrobytem, nie mamy chwili na wytchnienie i wsłuchanie się w to, co jest na wyciągnięcie ręki, co
mogłoby nas zrelaksować, a nad czym warto pomyśleć oglądając melodramat „August Rush – cudowne
dziecko”.
Już pierwsze minuty filmu nasycone są zestawieniem dwóch gatunków muzycznych, połączeniem klasyki
i rocka. Wiolonczelistka, Lyla Novacek (Keri Russell) i wokalista grupy rockowej Louis Connelly
(Jonathan Rhys Meyers), poznają się przypadkiem na dachu budynku, gdzie odbywa się impreza
podsumowująca oba koncerty, z widokiem na Łuk Triumfalny na Placu Waszyngtońskim, chcąc
odetchnąć od tłumu. Wspólna pasja oraz towarzysząca im księżycowa aura sprawiły, że tę noc spędzili
razem. W drugiej odsłonie poznajemy postać jedenastoletniego chłopca, Evana Taylora (Freddie
Highmore), wychowanka domu dziecka, który przekonany jest o istnieniu swoich rodziców, o tym, że go
kochają i szukają. Wierzy, że to muzyka ich połączy, więc jej nie zakłóca – samotne chwile spędza na
polach, łąkach, przez co staje się pośmiewiskiem i popychadłem dla innych sierot. Po wielu latach
wyczekiwania, postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i sam odszukać rodziców. Wędrówka prowadzi go
do pamiętnego miejsca, gdzie poznali się Lyla i Louis, lecz dla Evana jest to miejsce nieznane, a wielkość
miasta sprawia, że chłopiec czuje się zagubiony i zdezorientowany.
Wybawieniem zdaje się być Czarnoksiężnik (Robin Williams), który odkrywa talent Evana, z którym
wiąże nadzieję na udany biznes. Dzięki niemu, sierota pierwszy raz poznaje dźwięki gitary. Fascynująca
jest rola, jaką odgrywa tu dziecko – Freddie Highmore, postać znana m. in. z dramatu „Marzyciel” lub
filmu animowanego „Artur i Minimki”. Film polecam szczególnie tym, którym muzyka nie jest obojętna,
którzy widząc grajka na ulicy (czy to gitarzystę, skrzypka, bębniarza, czy saksofonistę) nie przejdą z
obojętnością, ale zatrzymają się, żeby posłuchać i zrelaksować przy dźwiękach, które umilają nam czas i
codzienną gonitwę.

Ela

#DarKina – Czas na miłość

„Czas na miłość” reż. Richard Curtis, 2013
Tak! Tym razem komedia romantyczna, o takim właśnie tytule: „Czas na miłość” (ang. „About time”).
Jest to urocza opowieść o miłości (zdaję sobie sprawę, że we wszechświecie na pęczki filmów, które
można by tak opisać), jednak nie tylko o miłości mężczyzny i kobiety, ale także, a może przede
wszystkim, do życia i jego codziennych drobiazgów.
Od progu poznajemy rodzinę Tima, głównego bohatera – pełną miłości i drobnych dziwactw, które czynią
ją niepowtarzalną i tym bardziej rodzinną. Sam Tim, spokojny, miły chłopak, nie jest mistrzem w
zdobywaniu kobiecych serc, ale jednego jest pewien – miłość jest najważniejsza.
Do tej pory bardzo zwyczajnie, prawda? Jest jednak drobna, acz istotna różnica: Tim, tak jak jego ojciec,
dziadek i pradziadek, może podróżować w czasie. I w tym upatruje swoją szansę na znalezienie miłości
życia. Spokojnie, nie będzie to epicka przygoda między średniowieczem, starożytnością, a
współczesnością. Tim może podróżować tylko w obrębie własnego życia, tylko w przeszłość. Brzmi
fantastycznie? Sami sprawdźcie.
Pewnego wieczoru, w dość niecodziennych okolicznościach poznaje Mary, cudowną dziewczynę, w
której zakochuje się od pierwszego wejrzenia, do tego z wzajemnością. Wszystko byłoby wspaniale,
gdyby Tim nie postanowił cofnąć się w czasie, by pomóc swojemu przyjacielowi. Gdy wraca do
teraźniejszości okazuje się, że Mary go nie poznała, ich wspólny wieczór nigdy się nie zdarzył! I tak
razem z Timem przemierzamy czas i przestrzeń w poszukiwaniu miłości.
Jednocześnie, obok pięknej historii dwojga ludzi, przemykają także inne myśli: o życiu, docenianiu
każdej jego chwili, każdego drobiazgu codziennej rutyny. Dzięki takiemu spojrzeniu staje się ona mniej
szara, mniej monotonna.
Historia urzeka ciepłem i humorem, z jakimi została opowiedziana, a urok ten dopełniają, jakżeby
inaczej, romantyczne piosenki („Mid Air” czy „How Long Will I Love You”)! Wyjątkowego kolorytu
dodają także postacie: ojciec Tima (Bill Nighy), siostra (Lydia Wilson) i oczywiście Mary (w tej roli
Rachel McAdams).
Z całego serca polecam oczywiście wszystkim zakochanym, ale także wszystkim, którzy chcą docenić
swoje życie, wprowadzić do niego choćby drobny powiew świeżości, spojrzeć z innej perspektywy. To
jeden z tych filmów, po którym ja zawsze mam ochotę zmienić moje życie, zaczynając od teraz!
Jak Wam się podoba taki plan? Koniecznie podzielcie się wrażeniami! Wiecie, miło nam się pisze te
recenzje, ale jeszcze milej będzie nam usłyszeć Wasze wrażenia.

Gosia