Ndz Trójcy Przenajświętszej Dz 2, 1-11

Czy cuda się zdarzają? Czy jest ktoś, kto może pokonać wszelkie granice ludzkiego pojmowania rzeczywistości? Uzdalniając niezdolnych, rozweselający zasmuconych, miłując znienawidzonych, popychając do działania przestraszonych. To był ten moment, kiedy łamacz granic wpadł z całą swoją mocą do wieczernika. Siedzący wtedy przy herbacie, rozmawiający o problemach uczniowie, przypatrujący się sobie nawzajem szukając odpowiedzi, kiedy nastąpi to co zapowiedział Jezus przed Wniebowstąpieniem. Jak mają rozpoznać Duch Świętego? Przyjdzie w ciele jakiegoś człowieka? Zapuka do drzwi? Skąd będziemy mieli pewność, że to Duch Święty?

To chyba odwieczne pytania, każdego człowieka, który słyszy w kościele na kazaniu: „Po prostu otwórz się na działanie Ducha Świętego” Mhm, kiedy jest ten moment, gdy będę wiedział, że to właśnie On? To trochę jak z miłością dwojga osób, czasem zastanawiających się czy się kochają? Czy to co jest między nimi to jest już miłość, czy jeszcze nie? To nie są proste odpowiedzi, ale w obu tych przypadkach poznajemy odpowiedź po owocach. Wieloczynnikowych owocach, które są nie do pisania. Nie tworzą równania, który tworzy liczbę dodatnią, ani współczynnika zasługi, którą trzeba wykonać, aby powiedzieć, tak to On. Doświadczenie Ducha Świętego jest nie do ujęcia przez słowa, jest wielowymiarowe i niezwykłe. Czasem bardzo subtelne, a czasem jak w wieczerniku aż przewraca z wrażenia. Myślę, że potrzebujemy doświadczeń zarówno jednych jak i drugich. Potrzebujemy nieprzerwanie Ducha Świętego tylko po różnymi postaciami jego działania.

Nagle. Z nieba usłyszeli wielki szum,  jak uderzenie  gwałtownego wiatru, który wypełnił cały ich dom. Może niektórzy trzymali się ścian, aby ich nie wywiało, pewnie część z nich obleciał strach, czy to już koniec? Co tam się działo.. Niektórych od pierwszego momentu ogarnęła radość serca, pokój i śmiech nie do powstrzymania, innych pewnie ogarnęło wzruszenie i łzy, które działają leczniczo. wstali w powiewie wiatru, jakby ktoś sam się w nich modlił. Oglądając języki ognia, dostając od Niego po jednym, nie aby podzielić, ale aby połączyć, tworząc wspólnotę jedności, która mimo różnic będzie potrafiła stać się JEDNO. To co pomieszane na wieży Babel, zostało pojednane i złączone przez przyjście Ducha Świętego. Zaczęli mówić językami, dla budowania wiary innych, budowania wiary kościoła. Wtedy po prostu wiedzieli, że to On. Duch Święty, którego nie można opisać, można go tylko doświadczyć, aby zrozumieć. Ducha tego poznawali po owocach łaski wiary, która objawiała się tego dnia wśród ludzi w Jerozolimie. Mimo początkowego strachu, niepewności owoce dały siłę do tworzenia kościoła i wyjścia do ewangelizacji uczniów. Duch potem wielokrotnie był z nimi, czasem silny, czasem subtelny i delikatny przychodził w lekkim powiewie cichości i miłości, ukazując te same owoce jak w dniu pięćdziesiątnicy. Duch wie czego nam trzeba, zna drogę i moment w jakim ma działać. Czy widzisz to także w swoim życiu?

Miłość, radość, pokój, cierpliwość, łaskawość, Dobroć, uprzejmość, cichość, wierność, skromność,  wstrzemięźliwość, czystość… Czy te owoce są znajome również Tobie?