Ndz Wielkanocna Ewangelia Jana 20, 1-9 „Droga do Zbawienia”

Jedno jedyne zmartwychwstanie. Jeden Bóg – Człowiek, który przychodzi pod drzwi każdego. Tak różny procesy i czas podejścia, przyjrzenia się i decyzji o naciśnięciu klamki.

MARIA MAGDALENA

Wczesnym rankiem, którego łatwiej nazywać jeszcze nocom, przez panującą ciemność przyszła pod grób Pański. Szła tam z oczekiwaniem na zmartwychwstanie? Z nadzieją? Może była przepełniona smutkiem i chciała po prostu usiąść na kamieniu i popłakać nad losem swojego Pana, przyjaciela, który zmienił jej życie. Po co tam przyszłaś Mario Magdaleno? Może była w tobie nadzieja, na to że On żyje i stanie przed Tobą, ujrzysz go w promieniach, jaśniejącego blaskiem, nie będzie miał ran, może rozłoży skrzydła i rozwinie czerwony dywan,  lecąc wśród aniołów… Miałaś jakieś wyobrażenie, jak przyjdzie do Ciebie Pan? Jak wtedy tego ranka się z nim spotkasz i czy to właściwie nastąpi? To wszystko z czym wtedy tam przyszłaś, jakby zniknęło owładnięte przez przypływ adrenaliny. ODSUNIĘTY KAMIEŃ. Zabrano Go z grobu i nie wiemy gdzie go położono, powiedziałaś do Piotra i Jana, ledwo dysząc, wbiegając do ich domu,  mimo że nawet do grobu nie zajrzałaś. Mario Magdaleno, czemu nie zatrzymałaś się na chwilę przy grobie, nie rozejrzałaś się czy Jezus nie stoi, gdzieś w pobliżu? Zamiast tego od razu założyłaś najgorszą, lecz prawda, racjonalną wersje. Wersje z tego świata.

Czemu ja czasem zanim zagrzmię z moją oceną sytuacji, nie rozejrzę się wokoło, patrząc czy nie ma czegoś więcej? Może kogoś więcej? W jakimś sensie łatwo przyjąć najgorszą wersje, żeby się chronić nie rozczarować? Sami chcemy się pozbyć złudzeń, wyzbyć nadziei, aby zrozumieć sytuacje, wsadzić ją w schemat, który może jest nam znany. Zapomnieć o całym dobru, nie przyjmować zmiany swojego życia, bo przecież jak jest dobrze, to znaczy, że kiedyś się to skończy. Miłość się skończy. Inna opcja nie zapisuje się w moim mózgu. Tylko, że jest jedna rzecz. On obiecał, że wróci. Powróci po mnie i tak prawdziwe się stało. Jest tuż obok, mówi. Dlaczego jednak jest to takie trudne do przyjęcia? Bo on nie zna schematów, On jest nieprzewidywalny, zawsze Nowy, zawsze pełen miłości, zawsze patrzący świeżo i czysto. Zawsze przebaczający i gotowy do przebaczenia. Przychodzi dziś w nowy sposób. Mówi Nie Bój Się, daj mi się do Ciebie zbliżyć, ja powolutku, będę odsłaniał przed Tobą kolejną tajemnice. Tajemnice Zmartwychwstania.  Czy ja dziś potrafię także w swoim sercu, tak po prostu stanąć przed Jezusem taki jak Jest dzisiaj? Czy chce poznawać Jego język miłości? Nieznany, czasem niezrozumiały, nie dający się wsadzić w ramy, ale NIEZWYKŁY, bo jest dany ZA DARMO, dla Ciebie, jedyną ważną zasadą jest to, że Nauczyciel chce byś uważnie słuchał co mówi do Ciebie tu i teraz, byś widział, jaką największą tajemnice miłości ukazuje Tobie dzisiaj.

JAN

Umiłowany uczeń, młody, pełen zdrowego niepokoju, który popchnął Go w pościg do Bożego Grobu, gdy tylko usłyszał słowa Marii Magdaleny, razem z Piotrem zaczęli iść do grobu, wyruszyli razem. Jednak w pewnym momencie przerodziło się to w bieg, w którym Jan zajmował prowadzenie. Co się tam działo? Ekscytacja, przerażenie, niepewność, może nawet rywalizacja? Jan zostawił za sobą Piotra. Czy Jan chciał, gdzieś po drodze złapać porywacza, który zabrał ciało Jezusa? Może już wyobrażał sobie, jak zrobi z tym wszystkim „porządek”? W tym biegu do Jezusa Jan w pewnym momencie się zatrzymał. Przed samym grobem. Przed samym spotkaniem. Jakby strach go objął, gdy już miał złapać za klamkę, zatrzymał się.

Co jest we mnie z Jana? Czy i ja czasem, nie porywam się nawet jeżeli w biegu do Jezusa, to jednak okryty motywacją bycia najlepszym? Motywacją prześcignięcia tych, którzy nawet Go nie poznali? Jan miał w sobie piękny pęd, ale jak ważny był moment, zatrzymania utorowania drogi, komuś, kto dalej go poprowadzi. Oddania kontroli, Piotrowi, komuś komu ufał. Moment OCZYSZCZENIA swojej motywacji. Zatrzymania się na drodze  do Boga ludzi i siebie samego i zapytania Po co? Po tym wszedł do wnętrza także i On. Ujrzał i uwierzył.

SZYMON PIOTR

Szymon Piotr, zmęczony, tym biegiem, może zdyszany, poobijany po drodze w końcu sam dociera do grobu. Ostatni, a jednak wchodzi do niego jako pierwszy. Może pierwszy ujrzeć grób tak jak Go zostawił Jezus. Nienaruszony. Musiało to być niezwykłe. Zobaczył płótna, ale też chustę, która była starannie poskładana. Podobno poskładana chusta u Żydów należała do dynamiki codziennych relacji między panem a sługą i każde żydowskie dziecko znało tę zasadę. Gdy stół był już gotowy, sługa znikał z pola widzenia pana i czekał, aż pan skończy posiłek. Po zakończeniu jedzenia Pan rzucał zwiniętą w kulę serweta oznaczała „Skończyłem”,  jeśli po wstaniu od stołu zostawiał poskładaną serwetę obok talerza oznaczało to „Wrócę!” Czy Jezus chciał coś im wtedy przez to powiedzieć? Szymon Piotr nie zobaczył jeszcze Jezusa, ale być może ten znak, to miejsce, przypomniały mu to co On powiedział: „POWRÓCĘ! Umrę, ale zmartwychwstanę, żebym mógł się z Tobą spotkać Piotrze! Skało i Opoko! tak długa była ta droga, ale już jestem przy Tobie. Dziękuje, że w tej drodze mi towarzyszyłeś.”

Do spotkania z Jednym tym samym Bogiem tak różne są drogi, różne tempo. Maria Magdalena, w tym fragmencie jeszcze nie przyjęła prawdy Zmartwychwstania,  jeszcze płakała. Inni mówili radujcie się, bo Pan Zmartwychwstał, a ona jeszcze nie miała tej radości. ale już za chwilę w kolejnych wersetach Jezus spotyka ją osobiście. On dał jej się rozpoznać. Może ja też, gdy wszyscy krzyczą hosanna na wysokości nie wiem jak mam się radować, kiedy w sercu wciąż mam smutek?  Jan natomiast szybki, wierny, umiłowany… Potrzebował zatrzymać się, pokornie uspokoić myśli i miejsce, komuś kto już teraz jest gotowy, by wejść do środka. Może ja też dziś takiego zatrzymania potrzebuje?  Szymon Piotr dziś wszedł jako pierwszy w prawdę zmartwychwstania, zobaczył symboliczną chustę poskładaną w znaku „Powróciłem po Ciebie”. Czy dziś spotkałeś się już z Jezusem Zmartwychwstałym? Może dziś mówisz, tak Panie chce już wejść do środka, wejść głębiej w życie z Tobą.

Z czym dziś ty przychodzisz do Jezusa Zmartwychwstałego? JAKA JEST TWOJA DROGA?

Drogi są różne, ale dobra nowina jest taka, że On zna najlepszą drogę dla Ciebie. Będzie ona inna niż wszystkie, niezwykła, przygotowana specjalnie dla Ciebie. Daj się mu dziś w niej prowadzić. By każdy z nas pewnego dnia mógł się zachwycić t spotkaniem z Jezusem. Wyruszamy w tym samym momencie, kończymy w różnych, jednak cel jest jeden Zaburzyć się w wielkiej, miłości Jezusa, który pokonał śmierć. Właśnie dziś też w Twoim życiu. Wierzę, że każdy z nas w końcu naciśnie tą klamkę, On cały czas cierpliwie będzie czekał, aż przekroczysz ten próg do życia pełnią życia w Jego łasce.