Dyplom naszej Ani

Mimo wakacji ludzie z DAR ciągle razem! W Uroczystość Matki Boskiej Częstochowskiej byliśmy na koncercie dyplomowym naszej Ani. Po odsłuchaniu pięknej muzyki organowej (D. Buxtehude, J.S. Bach, F. Mendelssohn-Bartholdy, M. Sawa i V. Tošić) wspólnie modliliśmy się w czasie Mszy św. Naszą intencją była Ania, organistki z Parafii NSPJ w Gogolinie oraz nauczyciele i studenci Diecezjalnego Instytutu Muzyki Kościelnej w Opolu.
Nasza Ania zdała na 5 z wyróżnieniem. Po dyplomie był czas na spotkanie przy stole:) Cieszymy się jej muzycznym sukcesem i życzymy kolejnych. Ania w DAR jest odpowiedzialna za muzycznych.

Spływ Piławą 3-9 sierpnia 2020r.

Możemy się Wam pochwalić cudownym czasem studenckiej wspólnoty ostatni tydzień spędziliśmy razem na spływie kajakowym i weekendem nad jeziorem. Spływaliśmy Piławą do piątku. Zrobiliśmy jakieś 70 km, a niektórzy pewnie z 80… to Ci którzy pływali zygzakiem, od brzegu do brzegu. Od piątku wypoczywaliśmy nad jeziorem Zdbiczyno. Tam był czas na leżing i plażing. Mieliśmy czas na integracje, wypoczynek i duchowe doładowanie. Słowo Boże nas prowadziło🕊 dzielimy się z Wami 10-ciną zdjęć i wrażeń z naszego wspólnotowego wyjazdu.

Wakacyjne spotkania!

Wakacje powoli się zaczynają! Ok, niektórzy mają jeszcze sesje i czekają ich pojedyncze egzaminy, a dla niektórych to czas obron licencjackich i magisterskich… Jednym i drugim życzymy powodzenia!

Wczoraj mieliśmy jeszcze miły akcent w wyborowym środowisku, którym się chcemy pochwalić… Spotkanie na wsi, czyli na wesoło przy suto zastawionym stole;)

db wakacji i pięknych spotkań Wam życzymy, takich jak to!

Msza żałobna śp. ks. Radka Chałupniaka

W poniedziałek 29 czerwca, w Uroczystość św. Ap. Piotra i Pawła społeczność akademicka pożegnała śp. ks. Radosława (Radka) Chałupniaka – profesora, wychowawcę seminaryjnego i założyciela D.A.Resurrexit. W uroczystości wzięli udział opolski bp Andrzej Czaja oraz bp Rudolf Pierskała, wielu księży, sióstr zakonnych oraz studentów i absolwentów.Po modlitwie w kościele seminaryjno-akademickim był czas spotkania przy stole. Bardzo dziękujemy za obecność i współorganizowanie tej uroczystości. Szczególne podziękowania dla:

Wyższe Międzydiecezjalne Seminarium Duchowne w OpoluWydział Teologiczny UO

więcej zdjęć na: https://nto.pl/opolskie-srodowisko-akademickie-pozegnalo-ks-prof-radoslawa-chalupniaka/ar/c1-15053954

#DarKina – Little Boy

„Little Boy” reż. Alejandro Monteverde, 2015
Film, który chciałabym Wam z całego serca polecić to film o małym chłopcu, którego postać
zafascynowała mnie od pierwszego wejrzenia. Mały Pepper (Jakob Salvati) mieszkający w niewielkiej
wiosce to chłopiec o niewielkim wzroście, był chyba najmniejszy spośród wszystkich dzieci w O’Hare
(Kalifornia). Wytykany palcami, wyśmiewany i obrażany przez innych. Z pewnością nie było mu łatwo,
nie mając wokół siebie żadnego sprzymierzeńca. Jedyną osobą, która go nie oceniała był jego ojciec. To z
miłości do niego był gotowy dokonać niemożliwego.
Pewnego dnia, okazuje się, że jego ojciec, James Busbee (Michael Rapaport) musi odbyć służbę
wojskową, ponieważ panowała wówczas wojna z Japonią. Nawiązana silna więź z ojcem wisi na włosku.
Świat się zawalił, zostaje tylko oczekiwanie na powrót ojca. Rozstaniu rodziny towarzyszy głęboki
smutek i niepewność czy jeszcze kiedyś się spotkają.
Film jest bardzo emocjonujący, lecz emocje może nie są nazwane wprost. Oglądając poszczególne ujęcia
nie da się nie wzruszyć czy choć na chwilę poczuć głębię miłości między głównymi bohaterami. Na
prawdziwość uczuć trudno być obojętnym. Tak jak na odejście swojego ojca Pepper nie został obojętny.
Film urzeka postawą Małego Chłopca, który w swej dziecięcej miłości do ojca jest taki ufny, prawdziwy i
odważny. Pragnie za wszelką cenę odzyskać jedynego przyjaciela, partnera, najważniejszą osobę w życiu.
To dzięki sile prawdziwego oddania i wiary a także pomocy mądrego duchownego, księdza Oliviera
(Toma Wilkinsona) udaje mu się przetrwać okres największej burzy.
Historia Małego Chłopca choć nie łatwa i budząca wiele zmysłów wydaje się być może za prosta by
mogła się zdarzyć nam. Potęga wiary Małego chłopca, chwyta za serce, bo czy my choć pochłonięci
sprawami dnia codziennego mamy odwagę by marzyć? Czy wierzymy, że to o czym marzymy jesteśmy
w stanie osiągnąć? Czy wierzysz, że dasz radę? Najważniejsze to spróbować zmierzyć się ze swoim
strachem. Najważniejsze to zadać sobie pytanie, czy wierzysz, że to co robisz ma sens?
Jak myślicie, czy Małemu Chłopcu udało się dokonać niemożliwego?
Odpowiedź chyba przychodzi sama.. ale najpierw pooglądajcie film.

Ela

Alpha on-line Wiosna 2020

Nasza pierwsza Alpha Online oficjalnie zakończona! Po dwóch miesiącach cotygodniowych spotkań w 8 grupach dzielenia, wielu godzinach rozmów online, weekendu z transmisją na żywo, modlitwami wstawienniczymi przez messengera spotkaliśmy się w naszej DARowej piwnicy. Wszyscy razem – uczestnicy i ekipa – mogliśmy poznać się i zobaczyć w pełnej okazałości na żywo podczas ostatniego spotkania. Środa więc była pełna wspomnień, uścisków, świadectw oraz podsumowania czasu Alphy i planów na to co będzie po niej… Dziękujemy ogromnie każdej zaangażowanej osobie w to dzieło, zdecydowanie było Warto!

Było z nami również Radio DOXA:

Wspólnota kluczem do żywego Kościoła

#DarKina – Ukryte piękno

„Ukryte piękno”, reż. David Frankel, 2016
Miłość jest piękna. Temu zdaniu trudno zaprzeczyć, choć czasem w życiu przychodzą momenty, gdy na
chwilę przestajemy to piękno dostrzegać. Ale jakie piękno można dostrzec w śmierci? I co tu, na ziemi
łączy miłość ze śmiercią? Jakie miejsce w tej układance ma czas?
Śmierć zabrała Howardowi miłość – sześcioletnią córkę, a czas dwóch lat nie uleczył tej rany. Howard
(Will Smith) zamknął się w sobie, rozwiódł z żoną, odciął od przyjaciół i zaniedbał swoją prestiżową
firmę, znienawidził całe życie. W końcu postanawia napisać 3 listy: do Miłości, Śmierci i do Czasu… I
dostaje odpowiedź. Śmierć przysiada się do niego w parku – ma siwe włosy i niebieski płaszcz (Helen
Mirren). W biurze czeka na niego Czas – młody, czarnoskóry chłopak (Jacob Latimore). Miłość – piękna
kobieta w czerwieni (Keira Knightley) zaczepia go na ulicy. Tak świat dookoła mężczyzny zaczyna
wyciągać do niego ręce, chce wyprowadzić go z ciemności, nienawiści i bólu w jakich się zamknął.
Ale przychodzą one nie tylko do niego, także do jego przyjaciół (m.in. Kate Winslet, Edward Norton).
Uczą, jak pięknie umierać, bo śmierć nie musi być czymś złym, może być impulsem do działania, do
piękniejszego życia, do budowania miłości. Pokazują, że piękno miłości jest nie tylko w szczęściu,
chwilach dobrych, ale także tych trudnych, że wówczas tym bardziej się ona ujawnia, to w trudzie może
wzrastać, dojrzewać, umacniać się. Uczą, jak wykorzystywać czas – nie zawsze możemy spożytkować go
tak, jak zaplanowaliśmy, ale zawsze mamy przed sobą wybór różnych możliwości. Jest wiele dróg do
osiągnięcie celu, a czas nie musi być w nich wrogiem, nie musi uciekać, nie musimy wciąż go nie mieć.
Jest ogromnym darem, który możemy wykorzystać tak, jak zechcemy. Te trzy byty przekazują, jak ważne
są w biegu historii, w życiu każdego człowieka, jak piękne jest ich wzajemne przenikanie się.
Ten film jest historią otwierania się na uleczenie, konieczności wyjścia ze swojego cierpienia nawet, a
może zwłaszcza wtedy, gdy już się do niego przyzwyczailiśmy, gdy tak jest wygodniej. Pięknie pokazuje
uzdrawiającą moc tego otwarcia się, rozbicia muru zbudowanego wokół własnego bólu. Ukazuje piękno
ukryte we wszystkich blaskach i cieniach życia, w przeżywaniu go głęboko i prawdziwie.

Gosia

#Darkina – August Rush – cudowne dziecko

„August Rush – cudowne dziecko” reż. Kirsten Sheridan, 2007
We wszystkim, co nas otacza, w dźwięku przejeżdżającego samochodu, w szeleście spadających liści, w
drganiach linii elektrycznych, tkwi muzyka. Pochłonięci codziennością, gonitwą za pieniądzem,
dobrobytem, nie mamy chwili na wytchnienie i wsłuchanie się w to, co jest na wyciągnięcie ręki, co
mogłoby nas zrelaksować, a nad czym warto pomyśleć oglądając melodramat „August Rush – cudowne
dziecko”.
Już pierwsze minuty filmu nasycone są zestawieniem dwóch gatunków muzycznych, połączeniem klasyki
i rocka. Wiolonczelistka, Lyla Novacek (Keri Russell) i wokalista grupy rockowej Louis Connelly
(Jonathan Rhys Meyers), poznają się przypadkiem na dachu budynku, gdzie odbywa się impreza
podsumowująca oba koncerty, z widokiem na Łuk Triumfalny na Placu Waszyngtońskim, chcąc
odetchnąć od tłumu. Wspólna pasja oraz towarzysząca im księżycowa aura sprawiły, że tę noc spędzili
razem. W drugiej odsłonie poznajemy postać jedenastoletniego chłopca, Evana Taylora (Freddie
Highmore), wychowanka domu dziecka, który przekonany jest o istnieniu swoich rodziców, o tym, że go
kochają i szukają. Wierzy, że to muzyka ich połączy, więc jej nie zakłóca – samotne chwile spędza na
polach, łąkach, przez co staje się pośmiewiskiem i popychadłem dla innych sierot. Po wielu latach
wyczekiwania, postanawia wziąć sprawę w swoje ręce i sam odszukać rodziców. Wędrówka prowadzi go
do pamiętnego miejsca, gdzie poznali się Lyla i Louis, lecz dla Evana jest to miejsce nieznane, a wielkość
miasta sprawia, że chłopiec czuje się zagubiony i zdezorientowany.
Wybawieniem zdaje się być Czarnoksiężnik (Robin Williams), który odkrywa talent Evana, z którym
wiąże nadzieję na udany biznes. Dzięki niemu, sierota pierwszy raz poznaje dźwięki gitary. Fascynująca
jest rola, jaką odgrywa tu dziecko – Freddie Highmore, postać znana m. in. z dramatu „Marzyciel” lub
filmu animowanego „Artur i Minimki”. Film polecam szczególnie tym, którym muzyka nie jest obojętna,
którzy widząc grajka na ulicy (czy to gitarzystę, skrzypka, bębniarza, czy saksofonistę) nie przejdą z
obojętnością, ale zatrzymają się, żeby posłuchać i zrelaksować przy dźwiękach, które umilają nam czas i
codzienną gonitwę.

Ela

#DarKina – Czas na miłość

„Czas na miłość” reż. Richard Curtis, 2013
Tak! Tym razem komedia romantyczna, o takim właśnie tytule: „Czas na miłość” (ang. „About time”).
Jest to urocza opowieść o miłości (zdaję sobie sprawę, że we wszechświecie na pęczki filmów, które
można by tak opisać), jednak nie tylko o miłości mężczyzny i kobiety, ale także, a może przede
wszystkim, do życia i jego codziennych drobiazgów.
Od progu poznajemy rodzinę Tima, głównego bohatera – pełną miłości i drobnych dziwactw, które czynią
ją niepowtarzalną i tym bardziej rodzinną. Sam Tim, spokojny, miły chłopak, nie jest mistrzem w
zdobywaniu kobiecych serc, ale jednego jest pewien – miłość jest najważniejsza.
Do tej pory bardzo zwyczajnie, prawda? Jest jednak drobna, acz istotna różnica: Tim, tak jak jego ojciec,
dziadek i pradziadek, może podróżować w czasie. I w tym upatruje swoją szansę na znalezienie miłości
życia. Spokojnie, nie będzie to epicka przygoda między średniowieczem, starożytnością, a
współczesnością. Tim może podróżować tylko w obrębie własnego życia, tylko w przeszłość. Brzmi
fantastycznie? Sami sprawdźcie.
Pewnego wieczoru, w dość niecodziennych okolicznościach poznaje Mary, cudowną dziewczynę, w
której zakochuje się od pierwszego wejrzenia, do tego z wzajemnością. Wszystko byłoby wspaniale,
gdyby Tim nie postanowił cofnąć się w czasie, by pomóc swojemu przyjacielowi. Gdy wraca do
teraźniejszości okazuje się, że Mary go nie poznała, ich wspólny wieczór nigdy się nie zdarzył! I tak
razem z Timem przemierzamy czas i przestrzeń w poszukiwaniu miłości.
Jednocześnie, obok pięknej historii dwojga ludzi, przemykają także inne myśli: o życiu, docenianiu
każdej jego chwili, każdego drobiazgu codziennej rutyny. Dzięki takiemu spojrzeniu staje się ona mniej
szara, mniej monotonna.
Historia urzeka ciepłem i humorem, z jakimi została opowiedziana, a urok ten dopełniają, jakżeby
inaczej, romantyczne piosenki („Mid Air” czy „How Long Will I Love You”)! Wyjątkowego kolorytu
dodają także postacie: ojciec Tima (Bill Nighy), siostra (Lydia Wilson) i oczywiście Mary (w tej roli
Rachel McAdams).
Z całego serca polecam oczywiście wszystkim zakochanym, ale także wszystkim, którzy chcą docenić
swoje życie, wprowadzić do niego choćby drobny powiew świeżości, spojrzeć z innej perspektywy. To
jeden z tych filmów, po którym ja zawsze mam ochotę zmienić moje życie, zaczynając od teraz!
Jak Wam się podoba taki plan? Koniecznie podzielcie się wrażeniami! Wiecie, miło nam się pisze te
recenzje, ale jeszcze milej będzie nam usłyszeć Wasze wrażenia.

Gosia

#DarKina – Boska interwencja

„Boska interwencja”, reż. A. Kendrick, 2006
Zwycięstwem nie jest wygrana, ale pokonana droga.
Siła. Odwaga. Mądrość. Wiara. Każdy chciałby mieć ich jak najwięcej i najlepiej z nich korzystać. Być
silnym, mężnym, pracowitym, docenianym. Rodzimy się jednak z płaczem, zalęknieni, bezbronni,
zależni. Zawsze mali. I tak we wszystkim jesteśmy mali. Wraz z biegiem życia nabywamy tych
zdolności. To zależy od nas, jacy będziemy, jacy chcemy być. Możemy pracować nad swoimi cechami
lub nie. A w trudnych momentach najlepiej sprawdza się czy to jacy jesteśmy wystarcza nam by
przekraczać przeszkody życia. Czy mamy w sobie dość siły? Ile dzisiaj nam potrzeba, co nam potrzeba by
nie tyle osiągać cel, ale by podjąć trud przejścia drogi, na końcu której stoi szczęście.
Film, który chciałam dzisiaj przedstawić może zmienić Wasze życie. To genialna ekranizacja, z ważnym
przesłaniem. Film, przy którym można się rozerwać jak i zastanowić się na biegiem swojego życia.
Opowiada historię trenera Granta Taylora z Shiloh Christian School w południowo-wschodniej części
Stanów Zjednoczonych, który wiedzie całkiem przeciętne życie. Jest opiekunem teamu footballowego,
który od lat nie zdobywała nagród i jest po prostu słaby. Dlaczego? To nie jest istotne, ale lidera chcą
zlikwidować. Uważają, że się nie nadaje. Co może być gorszego od możliwości utraty pracy mimo
podejmowanych prób i błędów? Czasami naprawdę się staramy, a mimo to nam nie wychodzi. Jedno
podejście, drugie, trzecie, czwarte. Bo musi być jakieś wyjście. Zawsze jest jakieś wyjście.
Gdy coach jest na skraju wyczerpania, wszyscy z niego kpią, a jego kariera stoi pod znakiem zapytania,
przychodzi Nadzieja. Jest ona ostatnią rzeczą, która pozostaje. I zaledwie ona wystarcza, by się nie
poddać, by walczyć do końca. Bo w naszym życiu nie chodzi o to by wygrać, ale chodzi o drogę, która
prowadzi nas do wygranej. To ona najlepiej pokazuje nam miejsca, gdzie możemy być lepsi, więksi,
silniejsi. Kształtuje nas i uczy prawdy o nas. Liczy się droga, a nie cel. Bo gdy cel nie zostanie osiągnięty,
to chociaż drużyna zostaje na samym końcu, wie, że zrobiła wszystko co mogła zrobić.
Film opowiada o sile walki. O tym, by nigdy się nie poddawać, nawet gdy my sami już nie wierzymy. O
tym by podnosić się, z każdego upadku, nawet gdy inni już w nas nie wierzą. Film opowiada o wierze,
która może pokonać wszystko. To dzięki niej mamy siłę, wiarę, nadzieję, pragnienie by chcieć więcej.
Gdy myślisz, ze nie ma wyjścia… obejrzyj ten film.
Szczerze bardzo polecam! Dajcie znać o wrażeniach.

Ela